Prof. dr hab. inż. Konrad Eckes – Młodzież szkolna w Jarosławiu i studenci z krakowskich uczelni
Wiele lat przed utworzeniem w Jarosławiu Państwowej Wyższej Szkoły Techniczno-Ekonomicznej – w mieście przebywali i uczyli się studenci z dwóch krakowskich uczelni, z Akademii Sztuk Pięknych i z Akademii Górniczo-Hutniczej.
Dla przeciętnego mieszkańca naszego kraju słowo „Jarosław” kojarzy się z imieniem męskim pochodzenia słowiańskiego, kiedyś dość rzadkim, obecnie nadawanym nieco częściej. Dla znawcy historii gospodarczej okresu renesansu Jarosław kojarzy się z jarmarkami, w czasie których trzytysięczne miasto odwiedzało dziesięciokrotnie więcej kupców, nieraz z bardzo odległych krajów.
Turyści z nizinnych obszarów Polski, udający się na wakacje w górzyste regiony kraju, po odwiedzeniu Jarosławia na pewno zachowają w pamięci zabudowę rynku z renesansową kamienicą Orsettich, dwa wspaniałe klasztory otoczone murami lub pełne wschodniej egzotyki wnętrze cerkwi greckokatolickiej.
Dla inżynierów budownictwa i górnictwa oraz konserwatorów zabytków – Jarosław kojarzy się z wielką akcją ratowania zabudowy Starego Miasta zakończoną powodzeniem.
Dla znawców kina historycznego – Jarosław może się kojarzyć z plenerem, w którym były realizowane zdjęcia do filmu Katyń” i serialu „Wojna i miłość” z okresu obrony Polski przed najazdem bolszewików w roku 1920.
Natomiast co mogą o swoim mieście mieszkańcy Jarosławia? Na pewno nikt nie zaprzeczy jeżeli powiemy, że jest miastem studentów. Państwowa Wyższa Szkoła Techniczno-Ekonomiczna, powstała w roku 1998, liczy obecnie prawie 3000 studentów co w relacji do liczby mieszkańców stanowi około 8 %. Jeżeli do tego dodamy uczniów szkół średnich to możemy wyprowadzić wniosek, że Jarosław jest miastem młodzieży szkolnej i studentów.
A jakim miastem był Jarosław wcześniej? W pierwszych latach istnienia uczelni liczba studentów była ponad dwukrotnie większa. Czy był także miastem młodzieży jeszcze wcześniej, w kilku ostatnich dekadach ubiegłego wieku? Czy przed utworzeniem w Jarosławiu uczelni można tu było spotkać także studentów? Przyjrzyjmy się nieodległej historii obecności młodzieży pobierającej naukę w murach zabytkowego miasta.
Tak jak wielkie miasta są ośrodkami edukacji regionów lub województw, tak mniejsze miasta są centrami edukacji lokalnej o zasięgu powiatu. Centralne położenie Jarosławia w województwie, na skrzyżowaniu ważnych szlaków komunikacyjnych i szeroka oferta oświatowa – ogólnokształcąca, techniczna i ekonomiczna sprawiały, że od kilku dekad zasięg korzystania z tej oferty kształcenia znacznie wykraczał poza powiat jarosławski. Jedną z atrakcyjnych ofert kształcenia było Technikum Geodezyjne. Jarosław był jedynym miastem w Polsce, w którym takie Technikum było zlokalizowane poza stolicą województwa.
Obecny Zespół Szkół Plastycznych imienia Stanisława Wyspiańskiego, był i jest nadal atrakcyjną szkołą dla młodzieży o tych szczególnych zdolnościach. Typowym działem szkolenia było rysowanie scen zabytków w plenerze. W krajobrazie Starego Miasta można było obserwować grupę młodzieży w czasie zajęć. Uczniowie siedzieli na dwóch cegłach (których wszędzie było pełno), na krawężniku lub na teczce z książkami, na kolanach trzymali deskę kreślarską, na której ołówkiem, kolorowymi kredkami lub farbkami powstawał obraz wybranego zabytku. Uczennice i uczniowie wyciągali rękę w kierunku obiektu i za pomocą wystawionego prostopadle palca przenosili na rysunek wymiary obiektu w rzucie perspektywicznym. Powstającym rysunkom przypatrywała się młodzież wracająca po lekcjach z innych szkół, a dziecko, które także z zaciekawieniem przyglądało się tej niecodziennej scenie, zawsze mogło liczyć na namalowanie kwiatka na ręce. Lekcję rysunku nadzorował nauczyciel, który tym początkującym artystom wytykał błędy i nakazywał dokonanie poprawek. Czasem można było usłyszeć także ocenę całkowicie dyskwalifikującą powstający obraz: „rysujesz jak miotłą po stajni”.
Inne słowa krytyki mogły usłyszeć uczennice w czasie tej plenerowej lekcji – od starszej generacji mieszkanek Jarosławia. Uwagi dotyczyły zbyt śmiałego ubioru tych dziewczyn. Uczniowie Liceum Sztuk Plastycznych mieli oryginalną stylizacje wyglądu, starali się ubierać modnie i odróżniali się pod tym względem od przeciętności w siermiężnym PRL-u. W latach 60-tych i 70-tych ubiegłego wieku społeczeństwo mniejszych miast jeszcze nie akceptowało zmian kulturowych młodzieży. Po zakończeniu roku szkolnego warto było zobaczyć scenerię zabytków Jarosławia zapisaną w obrazach – na wystawie prac uczniów w budynku szkoły – powszechnie dostępną dla mieszkańców miasta.
Podobna wystawa była organizowana w Technikum Drogowym przy ulicy Szkolnej. Tutaj były eksponowane modele mostów, jeszcze konstrukcji drewnianej, gdzie patyczki imitowały belki konstrukcyjne, w misterny sposób powiązane, tak, jakby to był realny świat. Mosty były rozpięte nad korytem rzeki ukształtowanym na modelu terenu, wykonanym z gipsu. Były też konstrukcje imitujące stalowe kratownice, w tym także model realnego, nieistniejącego obecnie, mostu pomiędzy klasztorem Benedyktynek a umocnionym murem oporowym terenu, za Kolegiatą pod wezwaniem Bożego Ciała (rys. 1). Ten most był w połowie ubiegłego wieku już tylko stalową kratą z dwoma prętami biegnącymi wzdłuż dolnych narożników. Nie posiadał żadnego podestu i był w tamtych czasach dla jednym obiektem do popisów akrobatycznych, a dla innych lekcją fizyki, ponieważ na przyczółku od strony klasztoru most był osadzony na krótkim torowisku i stalowych kółkach o średnicy około 10 centymetrów.
Rys. 1. Nieistniejący od dawna most stalowy o konstrukcji kratownicy nad ulicą Panieńską. Most, słabo wyróżniający się na widokówce z lat 60-tych ubiegłego wieku, łączył klasztor Benedyktynek z terenem Kolegiaty pod wezwaniem Bożego Ciała.
Autor: Jerzy Wendołowski
W czasie uroczystego świętowania dnia 1-go Maja – PRL-owskiej wizytówki, w latach 50-tych i 60-tych ubiegłego wieku obowiązkowo spędzano na rynek pracujących mieszkańców i młodzież szkolną. Przed pochodem ulicami miasta trzeba było wysłuchać nowomowy – jakie szczęście spotkało nasz kraj, że znalazł się w obozie budowniczych komunizmu, pod przywództwem Związku Radzieckiego. Niektórzy w to wierzyli (podobnie jak teraz), ale dla młodzieży była to dobra okazja, żeby w tym tłumie nawiązać kontakty koleżeńskie z uczniami innych szkół, wymienić opinię na temat listy przebojów z zachodnich rozgłośni (zagłuszanych przez władze), a w przypadku spotkania kogoś ze Szkoły Ekonomicznej – obowiązkowo poprosić o napisanie imienia i nazwiska w postaci stenogramu (skróconej, symbolicznej metody zapisu).
Dla środowiska młodzieży dość tajemniczo brzmiała nazwa Technikum Geodezyjne. Tę tajemnicę w jakiś sposób wyjaśniała powszechna obecność uczniów tejże szkoły w krajobrazie miasta i czynności przez nich wykonywane. Niezorientowani oglądali tyczki, łaty z kolorowym podziałem i przyrządy na statywach, których częścią składową zawsze była luneta. Zazwyczaj jeden z uczniów wykonujących lokalne pomiary rysował na tabliczce kontury ulic, chodników i budynków lub dokonywał zapisów liczb wyczytanych z lunety. Gdy pomiary były wykonywane przy wysokiej skarpie Starego Miasta – największym szczęściem dla przygodnego młodego obserwatora było uzyskanie pozwolenia na krótkotrwałe zajrzenie do lunety nakierowanej na ciągnące się na horyzoncie lasy, otaczające Radawę, Mołodycz i Zapałów. Dla młodzieży zwiedzającej okolicę miasta duże zaciekawienie budziła wysoka drewniana wieża (zwana triangulacyjną), stojąca na terenie parku w Pełkiniach nad ważnym znakiem geodezyjnym. Ta wieża była doskonale widoczna z pociągu jadącego w kierunku Rzeszowa, wynosiła się znacznie ponad korony drzew parku.
Któż może dzisiaj pamiętać, że w tym mieście młodzieży szkolnej w latach 60-tych ubiegłego wieku pojawili się studenci z dwóch uczelni – z Akademii Sztuk Pięknych (ASP) w Krakowie i z Akademii Górniczo-Hutniczej (AGH).
W kształceniu studentów w ASP był też temat rysunku w plenerze. Jarosław spełniał dwa wymagane warunki: był miastem bogatym w zabytki oraz posiadał bazę noclegową w okresie wakacji w zespole budynków Liceum Sztuk Plastycznych. Podobny pobyt studentów z tejże krakowskiej uczelni, po wieloletniej przerwie, miał miejsce przed kilkoma laty. W tym przypadku studenci byli zakwaterowani w budynku Państwowej Wyższej Szkole Techniczno-Ekonomicznej (PWSTE). Zatem w krajobrazie miasta, także w okresie wakacji można było oglądać podobne sceny – młodzież uniwersytecką z deskami kreślarskimi na kolanach, rysującą obrazy fragmentów zabudowy Starego Miasta.
W pobliżu dworca kolejowego w jednostce wojskowej artylerii, tam gdzie obecnie znajduje się kampus PWSTE, w latach 60-tych ubiegłego wieku pojawiali się w okresie wakacyjnym studenci z AGH jako żołnierze. W PRL-u każdy młody mężczyzna podlegał dwuletniej obowiązkowej służbie wojskowej (lub nawet 3-letniej w niektórych formacjach). Studenci odbywali tę służbę w nieco ulgowej formie. W przypadku studentów uczelni technicznych była to służba powiązana z procesem kształcenia inżynierskiego. W czasie pierwszych czterech lat studiów jeden dzień w tygodniu był przeznaczony na szkolenie wojskowe oraz dwukrotnie, w ciągu tych czterech lat, studenci byli przez jeden miesiąc skoszarowani i kształceni w regularnej jednostce wojskowej.
Duża grupa studentów z AGH taką służbę wojskową odbywała w Jarosławiu, w jednostce zlokalizowanej pomiędzy torem kolejowym a Starym Cmentarzem. Uważny obserwator natychmiast zwrócił uwagę, że to jest wojsko trochę inne niż regularne, dwuletnie. Świadczyła o tym nieco mniejsza dyscyplina, pogodna atmosfera, a także niezbyt dopasowany mundur, wydawany na jeden miesiąc użytkowania (rys. 2 i 3).
Rys. 2. Studenci Wydziału Geodezji AGH obywający szkolenie w jednostce wojskowej w Jarosławiu w roku 1965.
Fot. z archiwum autora
Rys. 3. Spotkanie koleżeńskie po 53-ch latach na terenie byłej jednostki wojskowej, w której jako studenci-żołnierze dwukrotnie odbywali miesięczne szkolenie. Zespół budynków koszarowych został rozbudowany i urządzony jako kampus Państwowej Wyższej Szkoły Techniczno-Ekonomicznej.
Fot. z archiwum autora
Ćwiczenia polowe odbywały się za torami kolejowymi, w rejonie Głębokiej na pofałdowanym terenie porośniętym trawą. Był to lokalny poligon wojskowy, który poza ćwiczeniami dostępny dla wszystkich. Nie było tam wtedy ogródków działkowych. Niektórzy oficerowie do szkolenia tego studenckiego wojska przyjechali również z AGH i zawsze można ich było przekonać, żeby jakieś ćwiczenia odbyły się nad Sanem, w rejonie ogrodu Sióstr Niepokalanek. Wtedy ćwiczenia kończyły się wspaniałą kąpielą w Sanie. Taka kąpiel była wtedy niemal standardem dla wszystkich mieszkańców Jarosławia. Łodzie, służące na co dzień do wydobywania piasku z dna rzeki, w niedzielę stawały się łodziami osobowymi i za niewielką opłatą przewoziły całe rodziny na plażę, utworzoną po drugiej stronie zakola Sanu.
W roku 1965 zaistniała konieczność niezwłocznego wykonania szczegółowej mapy terenu budowy huty szkła w Jarosławiu i terenu zakładów przetwórstwa zboża. Uruchomienie biurokratycznej procedury zlecenia tego szerokiego zakresu prac wymagało długiego czasu, a pomiary także mogły potrwać długo. Tę usługę wykonali bezpłatnie studenci Wydziału Geodezji AGH, stacjonujący w jednostce wojskowej w Jarosławiu. Ku zaskoczeniu lokalnych władz pomiar trwał zaledwie trzy dni. Taka działalność, polegająca na wymuszaniu bezpłatnego wykonywania różnych okazyjnych prac, była w PRL-u bardzo popularna i nazywała się „czynem społecznym”. Była wywierana presja na pracowników, aby w dniu wolnym wykonali coś dodatkowego za darmo, były obozy wyjazdowe studentów i uczniów do prac rolnych lub doraźne zatrudnianie młodzieży szkolnej przy wykopywaniu ziemniaków w okresie jesiennym. Trzeba jednak przyznać, że po oddaniu gotowej mapy tym studentom-żołnierzom w ramach nagrody zorganizowano dwie wycieczki – do zamku w Łańcucie i na zabawę ludową w Zapałowie.
W latach 70-tych pojawili się w Jarosławiu studenci niższych lat studiów geodezji z AGH. Mieszkali w jednej ze szkół przy ulicy Kraszewskiego. W pewnym zakresie korzystali z bazy dydaktycznej jarosławskiego Technikum Geodezyjnego. Pomiary były wykonywane na poligonie wojskowym w rejonie Głębokiej.
W dwóch kolejnych latach, w roku 1985 i 1986 studenci Wydziały Geodezji AGH mieli zajęcia z tematu wykonywania dokumentacji architektonicznej zabytków. Tym razem 50-osobowa grupa studentów została zakwaterowana w internacie Technikum Budowlanego, który znajdował się wtedy w klasztorze Benedyktynek. Pomiarowi podlegały mury, baszty i obiekty klasztoru (rys. 4). Zakwaterowanie studentów w bezpośrednie styczności z obiektem pomiarów, w tej pięknej scenerii klasztoru spowodowało, że te pomiary były wykonane i zaliczone w czasie co najmniej o jedną trzecią krótszym, niż przewidywał harmonogram prac. Tamte lata były okresem schyłkowym niewydolnej gospodarki socjalistycznej, Odczuwalne były braki wszystkiego. Pracownicy, opiekunowie praktyki, korzystając z tego, że w lokalnym biurze geodezji pracowali absolwenci AGH, wyprosili u nich resztki brystolu, aby studenci mieli na czym wykreślić rysunki i mapy.
Rys. 4. Fragment dokumentacji architektonicznej obiektów klasztoru Benedyktynek wykonanej przez studentów Wydziału Geodezji AGH w roku 1986 – rzut prostokątny elewacji bramy głównej, skala źródłowa rysunku 1:50.
Rys. z archiwum autora
Po wielkich przemianach w roku 1989 klasztor Benedyktynek został zwrócony prawowitym właścicielkom i przez szereg lat był remontowany, Bardzo długi czas pozostawania w stanie zaniedbanym mógł mieć szkodliwy wpływ na stan budowli. Należało między innymi sprawdzić stabilność gruntu, a przede wszystkim pionowość wież. W roku 2012 jeszcze raz zawitali do klasztoru studenci Wydziału Geodezji AGH. Tym razem była to elitarna grupa z Koła Naukowego, wyposażona w nowoczesny sprzęt (rys. 5 i 6). Na podstawie szczegółowych pomiarów został zarejestrowany stan aktualny, Taki stan może być interpretowany bez uwzględnienia czynnika czasu. Dalsze pomiary mogą wykazać ewentualne zmiany zachodzące w czasie, które będą podlegały szczegółowej analizie.
Rys. 5. Pomiary pionowości wież zespołu klasztornego Benedyktynek wykonywane w roku 2012 przez studentów Wydziału Geodezji AGH należących do elitarnego Koła Naukowego.
Fot. z archiwum autora
Rys.6. Zespół studentów wykonujący pomiary pionowości wież – zdjęcie pamiątkowe na punkcie widokowym z obiektem pomiarów na dalszym planie.
Fot. z archiwum autora
Zapobieżenie katastrofom budowlanym Starego Miasta w Jarosławiu przez pracowników nauki AGH, wielokrotna obecność studentów tej uczelni – to wszystko wytworzyło jakąś szczególną więź Akademii Górniczo-Hutniczej z Jarosławiem. Utworzenie Państwowej Wyższej Szkoły Techniczno-Ekonomicznej i udział licznej kadry z AGH w funkcjonowaniu jarosławskiej uczelni jest wyrazem podtrzymywania tej więzi. I chociaż w obecnej sytuacji demograficznej i wysokich notowaniach PWSTE – staje się ona w zakresie niektórych specjalności niejako edukacyjnym konkurentem krakowskiej Akademii – to sympatia dla Jarosławia pozostaje w pamięci pracowników nauki ratujących miasto, studentów-żołnierzy i innych licznych studentów, którzy uczyli się tutaj sztuki inżynierskiej.